Kwartet na portrety, pejzaże, kwiaty i koty

Właśnie cztery panie debiutowały wystawą swych prac malarskich w Saloniku Artystycznym Krośnieńskiej Biblioteki Publicznej 11 kwietnia 2012 r. Zaprezentowały różnorodność tematyczną oraz różne techniki malarskie, dały wyraz własnej interpretacji świata poprzez kolor i rysunek. Debiut Sylwii Guzek, Ewy Longawy, Katarzyny Markowicz i Alicji Styrkosz - uczestniczek Pracowni Otwartej prowadzonej przez znaną i cenioną artystkę Ninę Rostkowską przy RCKP w Krośnie, należy zaliczyć do wielce interesujących i udanych.

Panie wyrażały swe emocje, potwierdzały swą pasję tworzenia. Licznie przybyła na wernisaż publiczność potwierdzała przekonanie, że ludzie już w wieku dojrzałym często zaczynają tworzyć, w tym malować. I niemal od razu im to się udaje. Oznacza to zapewne, że osoby te zostały obdarzone przez Naturę (Stwórcę?) talentem, tzw. artystycznymi predyspozycjami. To osoby oglądające zewnętrzny świat przez pryzmat barw i linii, a jednocześnie wewnętrzny ich świat instynktownie pobudzał i poszerzał ich bujną wyobraźnię.

Każda z pań ukazała swój świat, i okazało się, że to bardzo różne światy, różne typy wrażliwości, mimo podobieństw w ujęciach tematów - wszak reprezentują „wspólną” pracownię. Na ekspozycji znalazły się rysunki i malarstwo olejne, tempery, monotypie, próby komponowania własnych technik.

Sylwia Guzek zaprezentowała m.in. portrety dziewcząt. Jak podkreślono w katalogu wystawy - „Jedna z panien niemal ulatuje po Chagallowsku w przestworza, druga - jak z obrazów Fridy Kahlo, może jak jedna z „Panien z Awinionu” Picassa - w szalonych, „dzikich fowistycznych kolorach”. Są tu portrety, i rysunki pełne fantazji. Żywe kolory martwych natur przypominają misy z owocami krain południowych, kusi soczystość tych owoców i warzyw. Pośród tych obrazów wyróżnia się para młodych ludzi połączonych jakby pępowiną - wysnutą z kłębka włóczki nicią, pod drzewem (może Drzewem Wiadomości Dobrego i Złego? to znów przypominającego mit o Eurydyce i Orfeuszu?), jakby wyjęta ze średniowiecznego malarstwa tablicowego. Dominuje i wibruje kolor.

Ewa Longawa przedstawia głównie uroczo malowane, realistyczne portrety dzieci. Portrety chłopców o różnej karnacji, bardzo ekspresyjnie ujętych. Natomiast twarz dziewczynki promieniuje uśmiechem, a w pobliżu, już na innym płótnie, chłopiec czymś zaintrygowany, w towarzystwie także realistycznego pieska, spogląda w dal. Portrety w baśniowych ujęciach, z niemal dionizyjskimi wianuszkami na skroniach. Obok nich znalazł się grupowy portret Żydów, niczym perypatetyków przechadzających się po „podkarpackiej Agorze”. Inna portretowa osobliwość to łagodne oblicze artysty, wolno przypuszczać, że jest to twarz niedawno zmarłego wybitnego malarza Opałki, który przez lata codziennie domalowywał liczby na białym tle i wykonywał fotograficzne autoportrety.

Katarzyna Markowicz zaskakuje monochromatycznymi portretami dzieci, to jakby czarnobiała fotografia; umiejętność ukazania wibrującego światła, przy niemal czarnej płaszczyźnie, pozwoliła autorce na realistyczne pokazanie dziecięcych twarzy. Towarzyszą im przyjazne koty, jeden „jak żywy”, drugi już odbiegający od realizmu na rzecz ekspresji. Portrety osób dorosłych charakteryzuje raczej powaga i zaduma, głównie w ich oczach wyraża się stan ich przeżyć, emocji. A przy tym zaistniały pejzaże: pasmo kukurydzy niby zasłania dalszy plan, lecz jednocześnie podkreśla pozornie przysłonięty horyzont. Pejzaż z nagimi gałęziami drzew wprowadza pewien niepokój, może przypomina o czyhającym nań zagrożeniu? Dla „równowagi” jest więc kwiecista łąka, „oddychająca” letnim wiatrem. Wszystko to wnosi pewien nastrój, klimat nostalgii może?

Alicja Styrkosz daje wyraz swym możliwościom warsztatowym, realizm tego malarstwa zwiastuje poważne szanse rozwoju jej talentu. Portrety kobiet albo wnoszą tajemniczą radość życia, tajemniczą, bo jedna z nich została ukazana zamkniętym profilem - widzimy jedynie jej rzęsę i jakby profil policzka - a jednak czujemy i widzimy łagodny jej uśmiech, błąkający się po delikatnej skórze. Piękne kobiety mają w towarzystwie portret Żyda w filakteriach, rytualność czytania (Tory?) podkreślają tefilin na jego czole oraz zaduma i skupienie. To obraz monochromatyczny, to także „imitacja” czarnobiałej fotografii, przysparzającej poważnego nastroju. Autorka zaprezentowała miejski pejzaż, urbanistyczne struktury, krośnieńskie klimaty i dworek Konopnickiej w Żarnowcu; dworek „albumowy”, podobnie jak kwiaty w wazonach.

Gdyby pokusić się o rodzaj psychoanalitycznego ujęcia tematów i form malarskich, na pewno - mimo podobieństw - dostrzeżemy odrębność temperamentów i emocji, rodzaj i kształt wewnętrzny pasji poszczególnej malarki. Ta pasja objawia poważne ich szanse na wchodzenie na coraz wyższe etapy, piętra artystycznych wtajemniczeń. Myślę, ze tak będzie, tego im życzę. Życzymy!

youtube-logoZobacz relację wideo (3:56)

Kalendarz wydarzeń

Kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 1 2 3 4 5
Początek strony