Przerwana nić Mojry

20 grudnia 2011 r. w Saloniku Artystycznym Krośnieńskiej Biblioteki Publicznej odbyło się spotkanie członków Dyskusyjnego Klubu Książki. Przedmiotem rozmów uczyniono debiutancką powieść Marka Sobóla „Mojry”.

Czytelnicy bez przekonania sięgnęli po książkę, której okładka zdecydowanie nie zachęca do przeczytania owej pozycji. Okazało się jednak, że było warto. Autor posiada bowiem niezwykłą lekkość pisania, przez co powieść, pomimo trudnej tematyki chłonie się z łatwością; to jedna z tych książek, które czyta się jednym tchem. Zadziwia i zaskakuje czytelnika, wiele w fabule zagadek i literackich manipulacji.

Autor sięga do mitologii greckiej, gdzie tytułowe Mojry uznawane były za boginie losu. Pierwotnie były pojęciem filozoficznym i oznaczały przeznaczenie i los człowieka oraz nieubłagane prawa świata. Każda istota ludzka miała bowiem swoją Mojrę, określającą długość życia oraz szczęście i nieszczęścia, jakie ją w życiu spotkają. Z czasem wyobrażenie Mojry przyjęło postać pojedynczego bóstwa, które było personifikacją przeznaczenia człowieka, a następnie wyobrażano ją sobie jako trzy prządki przy pracy, do których w powieści nawiązuje Marek Soból. Kloto przędła nić ludzkiego życia, Lachesis wyznaczała jej długość, natomiast Atropos w odpowiedniej chwili przecinała ją.

Powieść Marka Sobóla jest pełna mądrości, które autor przekazuje czytelnikowi w wypowiedziach trzech kobiet: Lachesis prowadzącej kawiarnię w Paryżu, Atropos pracującej na dziecięcym oddziale onkologicznym, przeżywającej śmierć ukochanej osoby oraz Kloto, która jest prostytutką. Codziennie każda z bohaterek staje twarzą w twarz z cierpieniem i bolesnymi wspomnieniami. Książka porusza problemy holokaustu, samotności i śmierci, jednak - jak twierdzi W. Sebastianka - przebija się jednak przez nią doza optymizmu i nadziei na lepsze jutro. „Cokolwiek by się nie wydarzyło, zawsze trzeba mień nadzieję, że los będzie łaskawy, że wszystko się odmieni, że może jeszcze czeka nas szczęście”, bo jak twierdzi Lachesis: „(...) nie można się poddawać, nie można zniszczyć wszystkiego w sobie, wokół siebie, nawet jeśli się nam wydaje, że wszystko już skończone i życie nic nie jest warte, bo przecież nigdy nie mamy pewności, nie wiadomo, co może się wydarzyć, co może przynieść kolejny ranek albo kolejna noc”. Z powieści Marka Sobóla wypływa wiele życiowych mądrości. To książka będąca kopalnią głębokich, refleksyjnych myśli, które pomimo wszelkich przeciwności losu i trudnych ludzkich doświadczeń głoszą afirmację życia. Autor w bardzo przewrotny sposób opowiada o cudzie życia, jego niepowtarzalności i wspaniałości, pomimo nieustannej styczności człowieka ze śmiercią.

Marek Soból mieszka na krakowskim Kazimierzu, dlatego bardzo realistycznie przedstawia miasto i opisuje przeżycia towarzyszące ludziom na Festiwalu Kultury Żydowskiej - twierdzi A. Pelc, dla której książka jest bardzo przygnębiająca i pozostanie na długo w jej pamięci. Każda Mojra daje czytelnikowi cenną wskazówkę, jest receptą na przegrane życie, jednak trzecie opowiadanie - według klubowiczki - jest pozbawione dozy optymizmu, bohaterka w przeciwieństwie do innych postaci, które w bardzo odmienny sposób radzą sobie z cierpieniem, nie chce zmienić swojego życia, nie podejmuje walki pomimo marzeń o rodzinie, wciąż się zatraca w swoim życiu, pozbawionym szczęścia i miłości.

„Nie warto płakać, kiedy następny dzień może przynieść szczęście” - głoszą Mojry w powieści Marka Sobóla. Uczestnicy spotkania próbowali odnaleźć głębsze przyczyny niemożności poradzenia sobie bohaterek powieści z wciąż wracającymi bolesnymi wspomnieniami, dlatego rozmowy w Dyskusyjnym Klubie Książki skupiły się także wokół łez wylewanych w trudnych dla człowieka sytuacjach życiowych. T. Szydło, inaczej niż reszta klubowiczek uważających, że płacz jest potrzebny człowiekowi, ponieważ przynosi ulgę i oczyszczenie, a nie jest wyrazem słabości, twierdzi, że w życiu przeżywamy wiele zła i w końcu przychodzi czas, kiedy po wielu trudnych doświadczeniach życiowych człowiek godzi się z pewnymi rzeczami, uodparnia na ból, aż w końcu nie płacze. A. Jaracz natomiast ową niemożność tłumaczyła samotnością bohaterek, które w nikim nie odnajdują wsparcia.

„Mojry” Marka Sobóla są także powieścią przestrogą, aby pochopnie nie oceniać ludzi po pozorach, bo mogą się one okazać niezwykle krzywdzące i znacznie rozmijać się z rzeczywistością. Nie znamy bowiem przyczyn pewnych zachowań ludzkich, nie znamy uczuć im towarzyszących, nie zawsze znamy prawdę.

Autor omawianej powieści pokazuje człowiekowi, jakie wartości w życiu są najważniejsze. Jak sam twierdzi, „Mojry są książką o oswajaniu zła, umiejętności życia w jego kręgu, o dążeniu do szczęścia”. A. Jaklik zauważyła, że potrzebne są rozmowy o książkach, podejmujących trudne tematy, zdobywamy przez to nowe doświadczenia, poszerzamy horyzonty, w grupie zauważamy rzeczy, których sami nie dostrzeglibyśmy.

Marek Soból poprzez monolog wewnętrzny bohaterów jawi się czytelnikowi jako doskonały znawca kobiecej psychiki, uważny obserwator zachowań ludzi starszych i cierpiących. Zadziwia i jednocześnie zachwyca spostrzegawczością, opisem szczegółowych zachowań. Wzbudza ciekawość czytelnika swoją osobą, która niewiele zdradza ze swojego prywatnego życia.

Pomimo smutnej tematyki do Dyskusyjnego Klubu Książki wtargnął nastrój świąteczny. B. Grądalska obdarzyła wszystkich klubowiczów kartkami świątecznymi, E. Nowak opłatkiem, dlatego dalsza cześć spotkania upłynęła w atmosferze wzajemnych życzeń i świątecznych upominków. „Boże Narodzenie to najpiękniejsze, co daliśmy tej planecie” - dodaje Marek Soból w swojej powieści. Przypomina również czytelnikom, że Wigilia Bożego Narodzenia jest dniem, w którym nikt nie powinien czuć się samotny.

Na kolejne spotkanie w Dyskusyjnym Klubie Książki zapraszamy 17 stycznia 2012 r., na rozmowy o książce M. Kalicińskiej „Zwyczajny facet”.

Kalendarz wydarzeń

Maj 2024
P W Ś C P S N
29 30 1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 1 2
Początek strony