O psie, który zasłużył na pomnik

Dzień dobry, Noskowiczki i Noskowicze. Ani się nie obejrzeliśmy, a za oknem jesień – ulubiona pora roku wszystkich moli książkowych. Bo kiedy, jak nie jesienią, zaszyć się w wygodnym fotelu, okryć puchatym kocem i popijając gorącą herbatkę czytać ulubioną książkę. Oczywiście, trzeba też chodzić do szkoły, odrabiać zadania albo wyjść na spacer z psem. Bo nasz czworonożny przyjaciel nie może okazać się mniej ważny od najbardziej nawet wciągającej książki. Przecież jesteśmy mu potrzebni, a on jest potrzebny nam  na pewno doskonale o tym wiecie. Ale jeśli macie ochotę na przypomnienie sobie, że psy są najwierniejszymi towarzyszami ludzi i przeczytanie książki o wielkiej przyjaźni między psem a jego panem, zachęcam Was do sięgnięcia po „Dżoka”. To on jest naszym październikowym książkowym bohaterem.

Dżok - okładka

Barbara Gawryluk
Dżok : legenda o psiej wierności
Wydawnictwo Literatura
Łódź, 2007

Książkę możecie wypożyczyć 
w Filii nr 2 (ul. Grunwaldzka 12),
Filii nr 4 (ul. Krakowska 124),
Filii nr 5 (ul. Kopernika 17),
Filii nr 7 (ul. Rzeszowska 1)
i w Oddziale dla Dzieci (ul. Wojska Polskiego 41)

 

W schronisku dla zwierząt w Krakowie mieszkał sobie kundel, który był bardzo samotny, bo nie miał pana. W małym mieszkanku na czwartym piętrze kamienicy w centrum Krakowa mieszkał sobie starszy pan Nikodem, który był samotny, bo nie miał towarzysza. Na całe szczęście pan Nikodem wpadł na pomysł, że może znaleźć towarzysza w schronisku. Gdy się tam wybrał, jego uwagę od razu zwrócił czarny kundel (trochę podobny do wilczura), więc zabrał go ze sobą do domu. Od tego momentu Dżok (bo takie imię dostał pies) i pan Nikodem stali się nierozłączni. Razem jedli śniadania i razem pracowali (no, dobrze, tak naprawdę pracował tylko pan Nikodem, który był tłumaczem z języka niemieckiego, a Dżok układał się wtedy na dywaniku obok biurka i pilnował, by jego pan dobrze tłumaczył trudne naukowe teksty), razem wychodzili na spacery do parku i razem przyjmowali gości, którzy od czasu do czasu odwiedzali pana Nikodema. Po prostu żyło im się jak w raju

Dżok - strony

Ale pewnego dnia wszystko się zmieniło, choć zaczęło się zupełnie zwyczajnie. Pan Nikodem zabrał Dżoka na spacer. Szli bulwarami, a później przechodzili przez bardzo duże rondo i wtedy panu Nikodemowi zrobiło się słabo. Przechodnie wezwali oczywiście pomoc. Przyjechała karetka i zabrała pana Nikodema do szpitala. Ludzie się rozeszli, ale na trawniku przy rondzie został Dżok. Pomyślał, że poczeka tu na swojego pana. I czekał, nawet wtedy gdy z popołudnia zrobił się wieczór, z wieczoru noc, a z nocy kolejny dzień... Czekał, bo wierzył, że jego pan wróci po niego tak szybko, jak to będzie możliwe. Niestety, pan Nikodem miał już nigdy po Dżoka nie wrócić, bo lekarzom nie udało się go uratować. Oczywiście, Dżok tego nie wiedział. Dlatego bardzo nieufnie traktował wszystkich ludzi, którzy chcieli mu pomóc. Pan sprzedający precle przynosił dla Dżoka jedzenie, pani z kiosku z gazetami dbała, żeby miał zawsze świeżą wodę w misce, a gdy po kilku miesiącach w Krakowie spadł pierwszy śnieg, na rondzie, na którym zamieszkał Dżok, czekała na niego jego własna psia buda! Był to prezent od pani Marii, która od samego początku się nim opiekowała. Ale przecież, z budą czy bez  rondo i ruchliwa ulica to nie miejsce na psi dom i Dżok nie mógł tam zostać na zawsze… Co się z nim stało? O tym przeczytacie w książce pani Barbary Gawryluk.

Warto sięgnąć po nią nie tylko dlatego, że historia Dżoka jest bardzo wciągająca (i smutna, i pouczająca), ale też dlatego, że wydarzyła się naprawdę. Mało tego! Dżok swoją wiernością i czekaniem na pana Nikodema w tym samym miejscu, w którym widział go po raz ostatni, zasłużył sobie na pomnik. Ten pomnik możecie zobaczyć, gdy będziecie na wycieczce w Krakowie  stoi niedaleko ziejącego ogniem Smoka Wawelskiego. Zajrzyjcie więc tam koniecznie i nie odchodźcie zbyt szybko  koniecznie pogłaszczcie Dżoka po jego czarnym wiernym pysku.

Pamiętajcie tylko, by wrócić na naszą stronę na początku listopada. Spotkamy się wtedy z kolejną świetną książką. Do zobaczenia!

 

Parę słów dla dorosłych

Barbara Gawryluk jest dziennikarką, tłumaczka z języka szwedzkiego oraz znaną autorką książek dla dzieci, które opisują najczęściej losy zwierząt. Są to, oprócz „Dżoka”, m.in. „Baltic: pies, który płynął krze”, „Klifka: opowieść o foczce, która szukała mamy”, seria o psie Kaktusie, czy seria „Klinika zdrowego chomika”. Większość jej książek oparta jest na faktach. Tym samym Barbara Gawryluk udowadnia, że po pierwsze wystarczy szeroko otworzyć oczy, by dostrzec obok siebie wyjątkową osobę lub niecodzienne zdarzenie. Po drugie - uczy, że literatura i życie się przenikają: postawy prezentowane w książkach powinniśmy wprowadzać w życie, a jednocześnie powinniśmy mieć świadomość, że to, co robimy na co dzień może stać się materiałem na książkę (tak, jak w przypadku innej książki B. Gawryluk – „Mali bohaterowie”). Zachęcamy do lektury!

Poprawiono: poniedziałek, 08, październik 2018 13:26

Kalendarz wydarzeń

Marzec 2024
P W Ś C P S N
26 27 28 29 1 2 3
4 5 6 7 8 9 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31
Początek strony