Zachować coś tylko dla siebie

Wrześniowe spotkanie Literackiego Forum Dyskusyjnego było poświęcone Wisławie Szymborskiej, lecz nasza rozmowa dotyczyła nie twórczości noblistki, ale jej samej – kobiety o nietuzinkowej osobowości.

Wisława Szymborska jest fenomenem i zagadką: skromna, dyskretna i wyciszona elektryzuje czytelników. „Prostota” jej wierszy bezbłędnie trafia w gust współczesnego odbiorcy. Poetka nawiązuje kontakt z publicznością ponad głowami krytyków i bez pomocy mediów, a jej wiersze rozchodzą się w nakładach równych nakładom powieści. Co zadecydowało o takim sukcesie? Przede wszystkim osobowość i odrębność stylu poetki.

Anna Bikont, w książce „Pamiątkowe rupiecie”, pisze:

Wisława Szymborska nie lubiła wścibstwa, nawet zaświatowego. Nigdy nie chciała mieć biografii zewnętrznej, zawsze uważała, że wszystko co ma do powiedzenia o sobie, jest w jej wierszach. Kiedy po przyznaniu Nobla oblegli ją dziennikarze, usłyszeli, że literatka nie lubi odpowiadać na pytania dotyczące swojego życia i nie rozumie ludzi, którzy zwierzają się ze wszystkiego. Zanim dostała Nagrodę Nobla, czyli przez pierwsze siedemdziesiąt trzy lata życia, udzieliła nie więcej niż dziesięciu wywiadów, i to w większości krótkich. Ze swoim partnerem życiowym Kornelem Filipowiczem nigdy nie zamieszkała. Po jego śmierci wyznała: „Byliśmy ze sobą 23 lata. Cudowny człowiek, świetny pisarz. Nie mieszkaliśmy razem, nie przeszkadzaliśmy sobie. Byliśmy końmi, które cwałują obok siebie”.

W książce „Nic zwyczajnego” Michał Rusinek, sekretarz poetki, pisze:

„Śmieszka. Ekscentryczna starsza pani. Rozchichotana, czasami frywolna, lubiąca językowe zabawy. Wolała rozmowy ze zwykłymi ludźmi niż kongresy poetów i dyskusje z intelektualistami.

Nieprawda.

Depresyjna. Melancholijna. Surowa w sądach o sobie i innych. Perfekcjonistka, nie znosząca rozmów o błahostkach i marnowania czasu na spotkania z ludźmi, które nic jej nie dawały oprócz, jak mówiła, pustych kalorii.

Też nieprawda.

Albo i jedno, i drugie – prawda. Miała niebywałe poczucie humoru, ale ono było zawsze w dwupaku z powagą. Zbyt komercyjna metafora, raczej powaga i humor były u niej dwiema stronami tej samej kartki. Błąd piszących o nie polegał na tym, że pokazywali tylko jedną jej stronę, najczęściej tę zabawową, rzecz jasna. Jej to nawet odpowiadało, bo za zasłoną żartu, anegdoty , dowcipu łatwiej się ukryć.

Nie lubiła spędów poetyckich, festiwali, targów książki. Nie ograniczała się wyłącznie do towarzystwa poetów i pisarzy. Owszem, wyznawała zasadę środowiskowej solidarności i starała się regularnie chodzić na spotkania autorskie swoich kolegów i koleżanek po piórze. Ale też miała świadomość, że poezja nie powstaje z rozmów z poetami ani rozmów o poezji. Że poezja potrzebuje doświadczenia innych dziedzin: stąd jej znajomości z matematykami, fizykami, geologami, którzy zawsze mogli coś ciekawego jej opowiedzieć, podsunąć jakąś lekturę… Poezja potrzebuje rozmowy o czymś innym niż poezja, ale też i zwykłego życia. No i samotności namysłu.

Hobby Wisławy Szymborskiej były wyklejanki, kartki które na okazje i bez okazji wysyłała swoim znajomym. Nadchodził taki okres, jak pisze M. Rusinek, ze podłogi w mieszkaniu były zasłane gazetami, z których komponowała kolaże kartkowe. Jeszcze innym miłym dla niej zajęciem było pisanie limeryków.

Pytana w jakich okolicznościach układam limeryki, odpowiadam zgodnie z prawdą, że najchętniej w podróży. Odpowiedź tę należy jednak uściślić. Bodźcem dla postawania limeryków są mijane po drodze miejscowości – odpada więc żegluga morska, nocne pociągi ekspresowe, no i przede wszystkim samoloty, bo z góry nic nie widać. Najkorzystniejsza dla twórczości limerycznej jest jazda samochodem po bocznych, wyboistych drogach, ewentualnie podróż jakąś poczciwą ciuchcią, która zatrzymuje się na każdej stacji. Od biedy można pisać limeryki w domu, mając pod ręką atlas. Z mieszkania, w którym nie ma atlasu, należy natychmiast uciekać.

Jawnogrzesznica z wioski Kłaj
W swoim zawodzie była „naj”
Ale to zależało,
czy jej się chciało, czy nie chciało –
Taki już miała obyczaj.

Pewna siostra szpitalna w Jaworznie
Na dyżurach prowadziła się zdrożnie.
By nie zgrzeszyć z tą sanitariuszką,
Pacjenci kryli się pod łóżko
Chorzy lekko, a nawet obłożnie.

Ledwo starczyło czasu spotkania, by pomówić o loteryjkach, które urządzała w swoim domu Wisława Szymborska, o prześciganiu się znajomych w kupowaniu dla niej najbrzydszych pamiątek, z których miała wielką uciechę, o jej wielkiej życzliwości i pokorze wobec innych…

Finansową część Nagrody Nobla, mocą testamentu Wisława Szymborska przekazała na rzecz fundacji swojego imienia. Do zadań fundacji należy opieka nad spuścizną literacką poetki, ale także działalność popularyzatorska i edukacyjna w zakresie propagowania polskiej kultury. Od 2013 roku fundacja przyznaje Nagrodę im. Wisławy Szymborskiej za tom poetycki wydany w języku polskim lub przełożony na język polski. W ramach funduszu zapomogowego fundacja udziela też pomocy finansowej pisarzom i tłumaczom w trudnej sytuacji materialnej.

26 października br. o godz. 17:00 w Saloniku Artystycznym KBP – kolejne spotkanie Literackiego Forum Dyskusyjnego. Będziemy na nim rozmawiać o działalności brata Alberta Chmielowskiego. Zapraszamy.